Wszystko wskazuje na to, że tak. W grobowcach datowanych na 5 tysięcy lat p.n.e. znaleziono prymitywne wersje obecnych kul do grania. Również Niemcy grali w nią już we wczesnych wiekach. Zbijali je kamieniami i uważali, że zbicie kręgli uwolni ich od grzechów. Fanem tej gry był podobno Henryk VIII, który jednak zabraniał jej wśród swoich pracowników, ponieważ bał się, że nie będą wykonywać swoich obowiązków.
Bowling jaki znamy dzisiaj, powstał w Stanach Zjednoczonych. Grę przyprowadzili tam imigranci z Niemiec. To właśnie w USA nastąpił rozwój bowlingu – maszyny, które ustawiają kręgle, zwracają kulę, liczą punkty. Wtedy też zmieniła się powierzchnia toru i materiał, z którego robiono kule, wszystko w celu zwiększenia przyjemności z gry.
Za popularnością gry przemawia prawdopodobnie jej prostota. Nie musimy być wysportowani, silni, w grę grają zarówno młodzi, starzy, dzieci, kobiety i mężczyźni. Celem gry jest zbicie przy pomocy kuli 10 kręgli ustawionych na końcu toru. Zbicie wszystkich za pierwszym razem gwarantuje najwięcej punktów, nazywa się to strikiem. W kręgle gra się w odpowiednim centrum, gra w domu nie jest możliwa. Potrzebna jest profesjonalna kula i obuwie. Chociaż dla większości gra to zabawa, to oczywiście istnieją też profesjonalni bowlerzy, którzy potrafią zrobić cuda z pomocą kuli.
Zabaw się we Freda Flinstona
Postać kreskówki była wielkim fanem gry w kręgle. Tego dnia warto wybrać się ze znajomymi do centrum bowlingu. Można też obejrzeć wyczyny niektórych graczy na Youtubie – profesjonaliści wzbudzą w nas podziw, a amatorzy przez duże "A" śmiech.