Wprowadzenie czasu letniego ma prowadzić do maksymalnego wykorzystania światła słonecznego i zarazem oszczędności energii. Ma to miejsce w ostatnią niedzielę marca, ale te zmiany trzeba później odwrócić. Wtedy właśnie wprowadzamy czas zimowy, który ma miejsce w ostatnią niedzielę października. W ten sposób cofamy zegarki o godzinę do tyłu i powracamy do czasu standardowego.
Jak wpływa to na organizm człowieka? Samo przestawienie zegarka do tyłu jest bardzo przyjemne, oznacza bowiem dłuższy sen. Dla wielu przykre jest jednak to, że nieodwołanie zbliża się ponury okres, kiedy bardzo szybko robi się ciemno. Kto pracuje do 16, może tylko pomarzyć, by pójść biegać czy pojeździć na rowerze przy promieniach słonecznych. Z tą zmianą czasu muszą uporać się także kolejarze i osoby, które akurat w momencie przestawiania czasu podróżują pociągiem. Pociąg musi wtedy bowiem poczekać godzinę na stacji.
W marcu 2019 roku Parlament Europejski przyjął regulację, że ostatnia zmiana czasu z letniego na zimowy miała nastąpić 25 października 2020 roku. Następnie 28 marca 2021 roku po raz ostatni mieliśmy przestawić zegarki na czas letni i już mieliśmy skończymy z niewygodnym zwyczajem przestawiania zegarków. Lecz wydarzenia, które nastąpiły później (m.in brexit i pandemia Covid) odłożyły ten zamiar o (zapewne) kilka lat. Komisja Europejska zaleciła, aby dotychczasowe zmiany czasu utrzymać do 2026 roku.
Zmiana czasu z letniego na zimowy następuje w ostatnią niedzielę października, w 2025 jest to 26 października. Podczas tej zmiany przestawiamy zegarki z godziny 3:00 na 2:00 i w ten sposób ten dzień w rzeczywistości ma 25 godzin i mamy ekstra godzinę aby odespać nieco. O godzinę dłuższa noc jest akurat fajna, ale przejście na czas zimowy powoduje, że po południu szybko zapada zmrok i w połączeniu z pochmurnymi jesiennymi dniami powoduje to, że mamy niewielka szansę na zobaczenie słoneczka na niebie. Pocieszające jest to, że czas zimowy obowiązuje praktycznie tylko przez 5 miesięcy w roku, a czas letni przez 7 miesięcy.