Śledzik 2024

Do najbliższych obchodów Śledzika zostało 71 dni, czyli 2 miesiące i 9 dni.

W 2024 roku Śledzik przypada na 13 lutego (wtorek).

Ostatki, zapusty lub śledzik oznaczają ostatnie dni zabaw karnawałowych. Śledzik zawsze wypada we wtorek i w tym dniu kończy się karnawał. Jedno z polskich przysłów mówi: „Kto je ostatki ten piękny i gładki” i nawiązuje do tłustych potraw spożywanych w ostatnie trzy dni karnawału. Według zwyczaju to był w czas, w którym należało spożyć jak największą ilość potraw przed nadejściem Wielkiego Postu.

Etymologia wyrazu „karnawał” pochodzi z języka łacińskiego i pierwsza część „carne” oznacza mięso, zaś „vale” – żegnaj. Karnawał był czasem, w którym oprócz mięsnych uczt najważniejsze były bale, zabawy i tańce. Jednak w polskiej tradycji 23 lutego zawsze należał do śledzia. Zwyczaj rozpoczynał się dopiero o północy, z wtorku na środę popielcową. Gdy zegar wybijał północ, cichła muzyka i zaprzestawano zabaw. Kobiety chowały do skrzyń wszelkie ozdoby i kolorowe suknie, zaś do stołu zamiast mięsa podawano postne potrawy, w tym dania ze śledzia.

Polskie regiony bogate są w tradycje odpustowe. W Wielkopolsce i na Kujawach, ostatni dzień karnawału nie był śledzikiem lub zapustami, a podkoziołkiem. I to kozioł stanowił symbol ostatniej zabawy przed postem. Według tradycji w tym dniu pieczono na rożnie barana lub kozła. Drewniana głowa kozła towarzyszyła również biesiadom i patronowała zabawom tanecznym. A czemu podkoziołek? Ponieważ pod koziołka wciąż pije się i wznosi toasty w czasie biesiad.
W czasie odpustu, we wszystkich miejscowościach bawiono się i organizowano przyjęcia. Po ulicach wędrowały kolorowe korowody przebierańców, wśród których znajdowały się postacie zwierzęce lub demoniczne. W regionie Sandomierskim i Lubelskim pochód ciągnął po uliczkach sanki z Bachusem, czyli słomianą kukłą lub chłopcem w przebraniu ze słomy i z dzbankiem w ręku. W Krakowie można było spotkać Księcia Zapusta ubranego w wysoką czapkę z dzwoneczkiem wraz z jego dworzanami. Wchodząc do domostw Książę recytował zabawny wierszyk:

„Ja jestem Zapust, mantuański książę,
przychodzę z dalekiego kraju,
gdzie psi ogonami szczekają,
ludzie gadają łokciami,
a jedzą uszami.
Słońce o zachodzie wschodzi,
a o wschodzie zachodzi,
a kurcze kokoszę rodzi,
każdy na opak gada,
a deszcz z ziemi do nieba pada”.

Następnie przedstawiał swoich towarzyszy i otrzymywał datek w postaci pożywienia lub pieniędzy. Co ciekawe, pojawienie się Zapusta było znakiem do najbardziej szalonych zabaw. A gdy kończył się karnawał należało zniszczyć postacie symbolizujące czas postu. O północy nadchodził kres masek, tańców i psot, a wraz z wybiciem zegara do karczmy lub izby, w której odbywała się ostatnia zabawa wbiegał chłopiec z rybim szkieletem lub śledziem wyciętym z papieru i zawieszonym na wysokiej żerdzi. I tak nadchodził czas refleksji i religijnego skupienia.